To pokazuje, że warto :)
Kiedy zastanawiam się po co jem? O co tyle zachodu? Po co kombinuję tyle z tym co trafia do mojego żołądka? Po co te starania? Po co spędzam tyle czasu „nad garami”? Dlaczego potrafię godzinami wertować składy na opakowaniach, niczym wydział śledczy doszukiwać się „ukrytej prawdy” i spędzać długie godziny w sklepach - czasem nawet nic nie kupując? Przecież nie jestem ani galerianką, ani etatową kucharą ani kosmitką..
Kiedy chcę odpowiedzieć sobie na te pytania przychodzi mi na myśl
jedna odpowiedź : bo jestem tym co jem. Nic innego mnie nie buduje..nie urosłam
bo rodzice wystawiali mnie na słońce..nie żyję dzięki energii księżyca ani pyłkowi
kwiatowemu. Urosłam dlatego, że rodzice dawali mi jeść i pić (Wy także żeby była jasność :) ). To niby tak
oczywiste ale często o tym zapominamy.
Dzięki temu co jemy rozwija się nasze ciało i umysł. Nasze
ciało jest naszym domem na całe życie. Kiedy budujesz dom chcesz by był solidny
i stworzony z dobrych materiałów. Czy
tak samo patrzysz na to co trafia do Twojego żołądka?
Prosty przykład : czym różni się polska autostrada od
niemieckiej ? Wszyscy wiemy, że niemieckie drogi są zbudowane porządnie z mega trwałych i dobrych składników przez co
wystarczy minąć granicę i czujemy się jak w innym świecie. Wiemy, że nasze
drogi to często efekt przekrętów, kombinacji, podmianek surowców i szeroko
pojętych bubli. Dlatego w naszych drogach już po krótkim czasie jest pełno
kolein, dziur, a nasze zawieszenie „płacze”– jak na dzikim zachodzie.Tak samo
jest z naszym ciałem..jeśli cały czas kombinujemy na boku, używamy kiepskiej
jakości materiałów, wtykamy w siebie buble to nie oczekujmy cudu - będziemy jak
te nasze drogi – mało odporni na czynniki zewnętrzne.
Zatem podsumowaniem i wyjaśnieniem dla tytułu bloga jest to, że jem ponieważ chcę być zbudowana z
solidnych materiałów i być wytrzymała jak „niemieckie autostrady”. Nie chcę być
jak nietrwała podróba. Chcę uniknąć takich „popularnych” tematów jak cukrzyca, otyłość, nadciśnienie, choroby układu krążenia,
nowotwory, choroby autoimmunologiczne i cała masa innych schorzeń, które są
żywieniowo zależne a są obecnie plagą narodów. Chcę być szczęśliwą staruszką,
która rozwija swoje pasje, bawi wnuki i nie spędza połowy życia na stanie w
kolejce do apteki czy do lekarza. Chcę w wieku 40 lat mieć wiek biologiczny 20
i wyglądać kwitnąco. Chcę żyć w zgodzie ze sobą, ze swoją naturą i ze swoim
ciałem. Chcę być solidnie i naturalnie „zakonserwowana”.