Możecie myśleć, że moja historia, którą Wam dziś opiszę nie ma nic
wspólnego z odchudzaniem albo zmianą nawyków żywieniowych na lepsze ale tak NIE
JEST. Każdy z nas POTRZEBUJE WSPARCIA nawet jeśli sam przed sobą nie chce się
do tego przyznać..bo wszystko jest pięknie do pierwszego doła.. .czy nie byłoby
prościej gdyby w chwili zniechęcenia i myśli w stylu : to wszystko nie ma sensu
i jest do du…y KTOŚ PODAŁ CI POMOCNĄ
DŁOŃ ? Takie wsparcie jest nie do wyceniania – bo można zdobywać świat samemu
ale po co? Ułatwiajcie sobie życie! Życie z kibicami u boku jest dużo
łatwiejsze i przyjemniejsze! NAWET MÓZG POTRZEBOWAŁ PINKIEGO DO ZDOBYWANIA (bajka z dzieciństwa „Pinky
i Mózg”). Myślicie, że zwycięstwo będzie miało lepszy smak gdy sami go
dokonacie? A co jeśli po jego osiągnięciu nie będziecie mieli nikogo kto
złoży Wam szczere gratulacje
Może to naiwne ale moim największym marzeniem jest by
każdy człowiek był szczęśliwy. Mam tu na myśli by być szczęśliwym ze sobą
samym. Kochani nikt ani nic nie da Wam szczęścia jeśli sami go sobie nie
dacie! Nikt ani nic nie zalepi tej dziury - tylko Ty możesz ją załatać. Tak
często o tym zapominamy, tak często błądzimy, szukamy kogoś/czegoś co sprawi,
że nagle "wszystko się zmieni". Tak często wstydzimy się lubić
siebie. Każdy z nas ma prawo do szczęścia i do tego by otaczać siebie samego
miłością! I nawet jeśli szczęście daje Ci najgłupsza rzecz (w mniemaniu
innych). Nawet jeśli masz pasję, której nikt nie rozumie a daje Ci ona
spełnienie to nie rezygnuj. Bądź w zgodzie ze sobą, szanuj siebie i
pielęgnuj swoje wnętrze. Zbyt wielu znam ludzi, którzy żyją cudzym
życiem, którzy zajmują się wszystkimi dookoła a siebie zostawiają na szarym
końcu. Zbyt wielu znam ludzi, którzy twierdzą, że nie mają prawa być
szczęśliwi. Zbyt wielu znam ludzi, którzy są sami dla siebie największym
wrogiem. Kochaj siebie bo jesteś najbliższą sobie osobą czy tego chcesz czy
nie.
Myślisz sobie co to ma wspólnego z dietą? Ma bardzo wiele. Jeśli podejmujesz
"dietę" bo nienawidzisz swojego ciała i traktujesz ją jako walkę
przeciwko sobie a po głowie krążą Ci myśli : "nienawidzę tego
cielska", "jestem do niczego", "muszę mniej żreć",
"to cholerna dieta" i inne tego typu stwierdzenia to spisujesz się na
straty. Nie możesz podchodzić do diety jak do wroga. To co jesz powinno być
wyrazem szacunku/miłości dla Twojego ciała. Twoje jedzenie powinno być dla
niego jak paliwo czy balsam. Ono jest Twoim największym sprzymierzeńcem w
drodze do wymarzonej sylwetki, zdrowia i lepszego samopoczucia. Wszyscy wiemy,
że z tego co jemy zbudowane jest nasze ciało (nie rośniemy z powietrza ani
dzięki energii kosmosu). Dlaczego więc jesz w sposób, który niszczy jedyny dom,
w jakim żyjesz od urodzenia do końca swoich dni- Twoje ciało. Dobra dieta to
sposób postrzegania jedzenia jako wartość, którą wnosisz do swojego organizmu.
To najlepsza lokata jaką możesz sobie zafundować. To sposób na pokochanie
siebie i znalezienie swojej drogi do szczęścia.
Kiedy zastanawiam się po co jem? O co tyle zachodu? Po co
kombinuję tyle z tym co trafia do mojego żołądka? Po co te starania? Po co
spędzam tyle czasu „nad garami”? Dlaczego potrafię godzinami wertować składy na
opakowaniach, niczym wydział śledczy doszukiwać się „ukrytej prawdy” i spędzać
długie godziny w sklepach - czasem nawet nic nie kupując? Przecież nie jestem ani
galerianką, ani etatową kucharą ani kosmitką..
Kiedy chcę odpowiedzieć sobie na te pytania przychodzi mi na myśl
jedna odpowiedź : bo jestem tym co jem. Nic innego mnie nie buduje..nie urosłam
bo rodzice wystawiali mnie na słońce..nie żyję dzięki energii księżyca ani pyłkowi
kwiatowemu. Urosłam dlatego, że rodzice dawali mi jeść i pić (Wy także żeby była jasność :) ). To niby tak
oczywiste ale często o tym zapominamy.
Dzięki temu co jemy rozwija się nasze ciało i umysł. Nasze
ciało jest naszym domem na całe życie. Kiedy budujesz dom chcesz by był solidny
i stworzony z dobrych materiałów. Czy
tak samo patrzysz na to co trafia do Twojego żołądka?
Prosty przykład : czym różni się polska autostrada od
niemieckiej ? Wszyscy wiemy, że niemieckie drogi są zbudowane porządnie z mega trwałych i dobrych składników przez co
wystarczy minąć granicę i czujemy się jak w innym świecie. Wiemy, że nasze
drogi to często efekt przekrętów, kombinacji, podmianek surowców i szeroko
pojętych bubli. Dlatego w naszych drogach już po krótkim czasie jest pełno
kolein, dziur, a nasze zawieszenie „płacze”– jak na dzikim zachodzie.Tak samo
jest z naszym ciałem..jeśli cały czas kombinujemy na boku, używamy kiepskiej
jakości materiałów, wtykamy w siebie buble to nie oczekujmy cudu - będziemy jak
te nasze drogi – mało odporni na czynniki zewnętrzne.
Zatem podsumowaniem i wyjaśnieniem dla tytułu bloga jest to, że jem ponieważ chcę być zbudowana z
solidnych materiałów i być wytrzymała jak „niemieckie autostrady”. Nie chcę być
jak nietrwała podróba. Chcę uniknąć takich „popularnych” tematów jak cukrzyca, otyłość, nadciśnienie, choroby układu krążenia,
nowotwory, choroby autoimmunologiczne i cała masa innych schorzeń, które są
żywieniowo zależne a są obecnie plagą narodów. Chcę być szczęśliwą staruszką,
która rozwija swoje pasje, bawi wnuki i nie spędza połowy życia na stanie w
kolejce do apteki czy do lekarza. Chcę w wieku 40 lat mieć wiek biologiczny 20
i wyglądać kwitnąco. Chcę żyć w zgodzie ze sobą, ze swoją naturą i ze swoim
ciałem. Chcę być solidnie i naturalnie „zakonserwowana”.
Chcę żeby każdy
patrzył na jedzenie w ten sposób. Chcę żebyście zmieniali swój punktwidzeniana to co jecie. Chcę żebyście uwierzyli,
że da się schudnąć bez głodówek - że trzeba jeść żeby schudnąć. Że odchudzanie
nie jest celem samym w sobie. Że można mieć trwały efekt i nie żyć od diety do
diety. Chcę żebyście wiedzieli i rozumieli czemu służy to co jemy. Będę omawiać
tu rzeczy po mojemu – prosto i kawa na ławę bez zbędnych naukowych dyrdymałów,
które ładnie brzmią ale mało rozumie ich przesłanie. Chcę żeby każdy z Was
wiedział co je i po co je.