https://www.google.pl/search?q=pinky+i+m%C3%B3zg&newwindow=1&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ei=PR16U-CKJ4n-OcX5gEA&ved=0CAgQ_AUoAQ&biw=1600&bih=763#facrc=_&imgdii=_&imgrc=cn8oqlK_9tz_tM%253A%3BU4FSe6th13h84M%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.eioba.pl%252Ffiles%252Fuser6737%252Fa190604%252Fgallery73553081500x500.jpg%3Bhttp%253A%252F%252Fwww.eioba.pl%252Fa%252F432k%252Fglobalizacja-i-nowy-porzadek-swiata%3B576%3B462
ZNAJDŹCIE SOBIE KIBICA !!!
Możecie myśleć, że moja historia, którą Wam dziś opiszę nie ma nic
wspólnego z odchudzaniem albo zmianą nawyków żywieniowych na lepsze ale tak NIE
JEST. Każdy z nas POTRZEBUJE WSPARCIA nawet jeśli sam przed sobą nie chce się
do tego przyznać..bo wszystko jest pięknie do pierwszego doła.. .czy nie byłoby
prościej gdyby w chwili zniechęcenia i myśli w stylu : to wszystko nie ma sensu
i jest do du…y KTOŚ PODAŁ CI POMOCNĄ
DŁOŃ ? Takie wsparcie jest nie do wyceniania – bo można zdobywać świat samemu
ale po co? Ułatwiajcie sobie życie! Życie z kibicami u boku jest dużo
łatwiejsze i przyjemniejsze! NAWET MÓZG POTRZEBOWAŁ PINKIEGO DO ZDOBYWANIA (bajka z dzieciństwa „Pinky
i Mózg”). Myślicie, że zwycięstwo będzie miało lepszy smak gdy sami go
dokonacie? A co jeśli po jego osiągnięciu nie będziecie mieli nikogo kto
złoży Wam szczere gratulacje
Czy nie straci wtedy swojego uroku? Dlatego SZUKAJCIE
DLA SIEBIE KIBICA– osoby/osób (bo możecie mieć przecież całe „fankluby” :)), które szczerze Was
wspierają i Wam dopingują! Mam na myśli osoby, KTÓRE BĘDĄ CIĘ WSPIERAŁY I W
DOBRYCH I W ZŁYCH MOMENTACH. KTÓRE BĘDĄ KIEDY TY BĘDZIESZ ICH POTRZEBOWAĆ. KTÓRE WYTKNĄ CI BŁĘDY KIEDY BĘDZIE TO
POTRZEBNE ALE TEŻ DOSTRZEGĄ NAWET NAJMNIEJSZY TWÓJ SUKCES. Twój prawdziwy kibic to
osoba, która powie : Jak mogę Ci pomóc? Czy mogę Cię w tym jakoś wesprzeć? Co
mogę dla Ciebie zrobić? Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć! Zawsze będę Cię
wspierać! Szukajcie osób, które kiedy mówią Wam „powodzenia”, „trzymam kciuki”
czy „gratuluję” promienieją im oczy i zarażają uśmiechem. Szukajcie prawdziwych
i szczerych kibiców, którzy czerpią przyjemność ze wspierania i nie mają „ukrytych
pobudek”. Dobrze wiecie, że łatwo poznać takie osoby (mamy naturalny filtr
nieszczerych reakcji – dlatego, że 80-90% tego co wpływa na naszych odbiorców
to gesty, mimika, ton głosu itd. a niecałe 10% to wypowiedziane słowa!!!!).
Jest dużo osób, które w sposób naturalny i nieudawany czerpią siłę z cudzych
sukcesów, które są „urodzonymi” kibicami. Takich osób szukaj..nie musisz mieć
ich na pęczki – wystarczy chociaż jedna ale musisz ją znaleźć!!! Ja jestem
takim „urodzonym kibicem” i bardzo cieszę się z sukcesów innych osób, doceniam
ich osiągnięcia i czerpię z tego ogromną siłę. Dlatego jeśli szukasz kibica to
wiedz, że MOŻESZ NA MNIE LICZYĆ!!!
Cały ten post dedykuję mojemu fanklubowi - moim najbliższym a w szczególności mojemu
kibicowi absolutnemu czyli MOJEMU MĘŻOWI oraz Kamili Czarnomskiej z : treningkariery.pl, która dostaje ode mnie
złotą koronę TOP KIBICA :)
Dziękuję, że jesteście!!!
Kiedy zdecydowałam się pojechać na casting do MOŻNA INACZEJ
sądziłam, że wybiorę się sama ponieważ chciałam pokazać sobie samej, że dam
radę zrobić wszystko jeśli tylko będę wystarczająco silna i zmotywowana. Kiedy
zadzwoniłam do Kamili żeby podzielić się z nią tą informacją aż zbladłam gdy powiedziała, że będzie to dla
niej ogromna przyjemność.. To dało mi dodatkowego kopniaka i jeszcze bardziej
uwierzyłam w swoje siły.
Muszę też przyznać, że to dzięki jej wsparciu się nie wycofałam. Ponieważ przed
samym wyjazdem miałam mnóstwo dylematów i wątpliwości, które dopadły mnie po
wysłaniu zgłoszenia..znane wszystkim : jesteś do niczego..a co Ty
potrafisz?..co to niby ma być? Tylko się zbłaźnisz..masakra.. Musiałam się z
nimi rozprawiać przez te kilka dni od momentu kiedy dostałam informację, że mam
stawić się na castingu. Oczywiście myślałam też o sobie w superlatywach ale za
każdą taką myślą kryli się moi myślowi„mali hejterzy” którzy chcieli mi popsuć mój
misterny plan – i włos im się nie udało. Miałam moment zwątpienia kiedy o 4.30 nad
ranem szykując mały przewodnik po diecie dla jurorów okazało się, że nie dam
rady zrobić tego dla nich tak indywidualnie jak zaplanowałam i w dodatku
zamiast stworzyć z tego ładnie złączone listwą książeczki musiałam użyć
zwykłych koszulek i spinaczy ponieważ listwy, które stosuję do łączenia
jadłospisów skończyły mi się i na śmierć zapomniałam je kupić (a o 5 nad ranem
w niedziele szanse na to były nikłe). W dodatku miałam wyrzuty sumienia w
stosunku do mojego męża, dla którego byłam wredna przed wyjazdem – na kogoś
musiałam przerzucać swoje frustracje choć jest moim kibicem nr 1..:/ Miałam też wyrzuty co do
Kamilki ponieważ poszłyśmy późno spać (główną rolę odegrało PKP i logistyka
wyjazdu – kiedy już nic nie rozumieliśmy z tego jak , gdzie i czym Kamila
wzięła głęboki oddech , zadzwoniła do swojego Kibica i rozwiązała problem), nie
ugościłam jej tak jak chciałam i jeszcze musiała wstać w niedzielę skoro świt i
targać się pociągiem kilka godzin..ale kiedy o tej 5 zobaczyłam ich uśmiech i
radość z tego, że mi towarzyszy wszystko minęło..
Oczywiście nie obyło się bez utrudnień…
- turbo szybki i rozmazany przez wiatr makijaż robiony w
pociągu,
- tak ściśnięty żołądek
, że pomimo wilczego głodu nie mogłam nic przełknąć,
- pociąg, który
wysadził nas na innej stacji (remonty),
- informator z PKP,
który powiedział nam „no stąd do centrum to tylko taksówką albo na
piechotę-około 10km” a „zapomniał”, że miałyśmy tylko 200m do stacji metra skąd
w kilka minut dotarłyśmy do centrum
- piękny „uciekający” autobus miejski
- mapka z nazwą ulicy castingu wydrukowana mini mini druczkiem
(tzw. problemy techniczno-organizacyjne)
- Pani, która pokierowała nas na około
- moje buty, które z każdym krokiem były coraz mniej wygodne
– aż w końcu szłam na boso
- brak widocznego z ulicy oznaczenia „to tutaj jest casting”
I masa innych problemów i problemików, które teraz są
śmieszne ale wczoraj były dla mnie na wagę złota. Właśnie te momenty pokazały
mi jak ważne jest to żeby mieć koło siebie osobę, która powie :
- no przestań to dla mnie zaszczyt, że tu z Tobą jestem
- damy radę, choćbyśmy miały przebiec przez pół Warszawy
- wierzę w Ciebie
- wiesz po co tu jesteś
- pamiętaj zawsze wygrywa wyższa energia i autentyczność
- spokojnie, nic się nie dzieje
- potrzymać Cię za rękę?
- im więcej kłód pod nogi tym większy sukces na Ciebie
czeka
I wiele wiele innych. Dzięki temu nie rozpłakałam się jak dziecko, zebrałam się „do kupy” i
dałam radę! Mam nadzieję, że ten post da Wam inspirację do działania, osiągania
swoich celów i do szukania prawdziwych KIBICÓW, którzy są częścią Twojej drogi
niezależnie od tego czy akurat jest na niej przystanek „porażka” czy przystanek
„sukces” :)
:)
OdpowiedzUsuńdałaś radę :) i dasz za każdym razem :)
OdpowiedzUsuń