niedziela, 11 maja 2014

Na co mi te gary?



To pokazuje, że warto :)

Kiedy zastanawiam się po co jem? O co tyle zachodu? Po co kombinuję tyle z tym co trafia do mojego żołądka? Po co te starania? Po co spędzam tyle czasu „nad garami”? Dlaczego potrafię godzinami wertować składy na opakowaniach, niczym wydział śledczy doszukiwać się „ukrytej prawdy” i spędzać długie godziny w sklepach - czasem nawet nic nie kupując? Przecież nie jestem ani galerianką, ani etatową kucharą ani kosmitką..

 

Kiedy chcę odpowiedzieć sobie na te pytania przychodzi mi na myśl jedna odpowiedź : bo jestem tym co jem. Nic innego mnie nie buduje..nie urosłam bo rodzice wystawiali mnie na słońce..nie żyję dzięki energii księżyca ani pyłkowi kwiatowemu. Urosłam dlatego, że rodzice dawali mi jeść i pić (Wy także żeby była jasność :) ). To niby tak oczywiste ale często o tym zapominamy.

Dzięki temu co jemy rozwija się nasze ciało i umysł. Nasze ciało jest naszym domem na całe życie. Kiedy budujesz dom chcesz by był solidny i stworzony z dobrych materiałów.  Czy tak samo patrzysz na to co trafia do Twojego żołądka?

Prosty przykład : czym różni się polska autostrada od niemieckiej ? Wszyscy wiemy, że niemieckie drogi są zbudowane porządnie  z mega trwałych i dobrych składników przez co wystarczy minąć granicę i czujemy się jak w innym świecie. Wiemy, że nasze drogi to często efekt przekrętów, kombinacji, podmianek surowców i szeroko pojętych bubli. Dlatego w naszych drogach już po krótkim czasie jest pełno kolein, dziur, a nasze zawieszenie „płacze”– jak na dzikim zachodzie.Tak samo jest z naszym ciałem..jeśli cały czas kombinujemy na boku, używamy kiepskiej jakości materiałów, wtykamy w siebie buble to nie oczekujmy cudu - będziemy jak te nasze drogi – mało odporni na czynniki zewnętrzne.

Zatem podsumowaniem i wyjaśnieniem  dla tytułu bloga  jest to, że jem ponieważ chcę być zbudowana z solidnych materiałów i być wytrzymała jak „niemieckie autostrady”. Nie chcę być jak nietrwała podróba. Chcę uniknąć takich „popularnych” tematów  jak cukrzyca, otyłość,  nadciśnienie, choroby układu krążenia, nowotwory, choroby autoimmunologiczne i cała masa innych schorzeń, które są żywieniowo zależne a są obecnie plagą narodów. Chcę być szczęśliwą staruszką, która rozwija swoje pasje, bawi wnuki i nie spędza połowy życia na stanie w kolejce do apteki czy do lekarza. Chcę w wieku 40 lat mieć wiek biologiczny 20 i wyglądać kwitnąco. Chcę żyć w zgodzie ze sobą, ze swoją naturą i ze swoim ciałem. Chcę być solidnie i naturalnie „zakonserwowana”.

 Chcę żeby każdy patrzył na jedzenie w ten sposób. Chcę żebyście zmieniali swój punkt widzenia na to co jecie. Chcę żebyście  uwierzyli, że da się schudnąć bez głodówek - że trzeba jeść żeby schudnąć. Że odchudzanie nie jest celem samym w sobie. Że można mieć trwały efekt i nie żyć od diety do diety. Chcę żebyście wiedzieli i rozumieli czemu służy to co jemy. Będę omawiać tu rzeczy po mojemu – prosto i kawa na ławę bez zbędnych naukowych dyrdymałów, które ładnie brzmią ale mało rozumie ich przesłanie. Chcę żeby każdy z Was wiedział co je i po co je.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz